Baśń o Wiedźmie, która narodziła się w płomieniach
Dawno, dawno temu żyła Kobieta, która uwierzyła, że spotkała swoje Drugie Światło, Bliźniaczy Płomień. Był on jak ogień – jasny, przyciągający, obiecujący nieskończoną miłość. Kobieta zanurzyła się w tym ogniu cała, jak ćma w płomień świecy.
Ale ogień ten nie był czysty. Był kłamliwy, zwodniczy, głodny. Spalił ją szybko i bez litości, zostawiając popiół i łzy. Kobieta nie rozumiała, dlaczego tak się stało. Analizowała historię setki razy, płakała tysiące razy. Wierzyła, że była kochana. Wierzyła, że to, co się rozpadło, wciąż miało w sobie prawdę.
Minęły lata. Świat, który zbudowała po odejściu tego mężczyzny, był jak pałac ze szkła – piękny, przezroczysty, lecz kruchy. I pewnego dnia przyszedł kamień – niepozorny, ale wystarczająco silny. Rzuciła go sama Prawda, przyniesiona przez los, przez drugą kobietę, przez dawno milczące fakty. Pałac rozsypał się w drobny pył.
I wtedy Kobieta zobaczyła: ogień, który ją spalił, nie był jej ogniem. To nie było jej światło. To była lekcja.
Popiół, który po nim został, stał się ziemią, na której miała zakiełkować. A kamień, który zburzył jej iluzję, okazał się kamieniem granicznym – odtąd Wiedźma Światła wiedziała, kto kłamie, a kto mówi prawdę, kto daje, a kto tylko bierze.
I narodziła się na nowo.
Już nie jako Kobieta w ogniu cudzego płomienia, ale jako Wiedźma, która sama niesie swoje Światło.
Od tej pory, ilekroć spojrzała w lustro księżyca, pamiętała:
„Nie jestem tą, którą ktoś może oszukać.
Jestem tą, która spaliła się w płomieniach i odrodziła.
Jestem Wiedźmą Światła.”
Przejście
Piszę to w trakcie przejścia – od pełni do nowiu, w korytarzu zaćmień. To czas, gdy stara skóra odpada, a nowa jeszcze się nie uformowała. Jestem dokładnie w połowie drogi.
Od tygodnia idę do ludzi z szeptami księżyca. Nazwałam się Wiedźmą. Pogodziłam się z tym imieniem, z jego ciężarem i mocą. Zobaczyłam swoją drogę. Poczułam swoją drogę.
Nie jestem nauczycielką, nie jestem instruktorem, nie jestem tancerką, nie jestem astrologiem, nie jestem psychologiem. Mam wiele zawodów i wiele predyspozycji, ale żadne z tych miana mnie nie określa.
Jestem Wiedźmą Światła.
Transformatorką.
Przywodzicielką samej siebie.
Podążam przez ciemność, podążam w otchłanie i znajduję tam światło. Łączę trzy aspekty naszego świata: duchowość, ruch i codzienność oraz strukturę i obowiązek. To zaćmienie pokazało mi moją drogę wewnętrzną, moją siłę, moc i transformację. To jest początek.
Kosmiczne Zwierciadło
To, co dzieje się we mnie, odbija się w niebie.
Wielkie planety – Saturn, Pluton, Uran i Neptun – wszystkie teraz cofają się w retrogradacji. To jakby kosmos nacisnął hamulec. Zamiast iść naprzód, zatrzymuje nas, byśmy obejrzeli się wstecz. Byśmy zobaczyli, co zostawiamy za sobą, a co ma prawo iść dalej z nami.
Saturn, wielki nauczyciel, cofnął się po raz ostatni do Ryb. To domykanie wielu lat lekcji, ostatni raz przegląd iluzji i starych ran. Jego droga przez mój pierwszy dom sprawia, że czuję go boleśnie – jakby pytał: „Czy naprawdę jesteś sobą? Czy twoje życie jest twoje?”
Zaćmienie Księżyca już minęło – i jak kamień rozbiło szklany pałac złudzeń. Za chwilę nadejdzie zaćmienie Słońca, przynosząc światło, które odsłoni ukryte. To korytarz transformacji – raz jasny, raz ciemny, ale zawsze prowadzący do zmiany.
A Merkury, który lada chwile opuszcza Pannę i wchodzi do Wagi, jest jak most między wewnętrzną analizą a światem ludzi. To, co porządkowaliśmy w ciszy, teraz chce wyjść na zewnątrz – w rozmowie, w słowie, w spotkaniu z drugim człowiekiem.
I jest jeszcze Wenus –
Dotąd w Lwie, była jak Królowa Blasku: dawała nam siłę, przypominała o własnym świetle, podsuwała momenty triumfu. Ale teraz, wchodząc do Panny, zmienia oblicze. Staje się Krytyczką, strażniczką szczegółu. Tu nie ma już złotych koron ani aplauzu – tu liczy się szczerość, czystość intencji i codzienne wybory. Wenus w Pannie jest w upadku, dlatego dla wielu będzie to trudny czas. Ale to właśnie ona odsiewa to, co powierzchowne, i zostawia tylko to, co prawdziwe.
Prolog Nowej Drogi
Tak oto baśń, którą opowiedziało serce, i kosmos, który opowiada niebo, splatają się w jedno.
Jesteśmy w korytarzu – między Księżycem a Słońcem, między retrogradacją a nowym ruchem naprzód. To miejsce inicjacji, w którym każdy z nas może zrzucić starą skórę i wejść w nowe życie.
I jeśli spojrzysz w lustro księżyca, usłyszysz echo:
„Nie jesteś tą, którą można oszukać.
Jesteś tym, kto spalił się w ogniu i odrodził.
Jesteś Wiedźmą Światła.”
🔮 Afirmacja na ten czas:
„Zatrzymuję się, aby zobaczyć prawdę.
Oczyszczam się ze złudzeń.
Idę dalej lżejsza, jaśniejsza, silniejsza.”